Co raz więcej mamy młodych bocianów
Lecą za granicę aby przeżyć.
Mamy też dużo chuderlaków i zmarzlaków
W czapeczkach zaciągniętych na uszy udających murzynków
Tylko murzyni noszą czapeczki bo im zimno
W czapeczkach w studiach śpiewają w restauracji siedzą
A gdy jedzą nie mogą buzi znaleźć bo im czapeczka zasłania
Biali upodabniają się do czarnych a czarni białymi nie chcą być
Polska to kraj sportowców co drugi w dresie
W kapocy na głowie trenuje biegi na setkę
Do baru
Nawet niektórzy mężczyźni klejnoty sobie poucinali
Aby zostać posłanką
Bo mają większe być od mieć
Usiłują też z mężczyzny zrobić wybrakowaną kobietę
Już nam zafundowali
Tacierzyństwo
Bo wkrótce może zniknie
Macierzyństwo
Zniewieściali mężczyźni
Ci metrosekseksualni po manicure
Do szkoły rodzenia zaprowadzeni zostali
Mężczyźni na porodówki
Rozkaz dostali
Tak na wszelki wypadek
Mają „współrodzić”
I we „współciąży” chodzić
Damskich giermków
Spotykasz teraz wszędzie
Na ulicy w kawiarni i urzędzie
Dziewczyny na koń wsiadają
Lepiej od chłopców konie ujeżdżają
Kobiety kupują sobie quada
Bo samochodem
Teraz jeździć nie wypada
PUB-y zaludniają dziewczyny
Z damskimi kolegami
Już mamy PUB – tylko dla kobiet
W których striptease wykonują chłopcy
Bez podniet
Dziś zniewolony mężczyzna
W domu jest potrzebny do sprzątania
Można ujeżdżać go i nim orać
Z nim kopulować bez kochania
A nawet jak potrzeba
Do torebki schować
Taki młodzieniec wychowany przez feministkę
Wyrzeka się swojej mamy i taty
W dredach na głowie po ulicy paraduje
Aby lepiej było widać że jest wybrakowany
Teraz udawać może tylko terrorystkę
Dziewczyna uczyniła z niego trochę muła i trochę osła
W domu gotuje w fartuszku chodzi
Pieluszki przewija i piwa nie pija
Dziewczynie z lubością usługuje
Martwi się tylko aby jej broda nie urosła
Dziś ta wybrakowana baba nie nadaje się do płodzenia
Obawia się zostać jednocześnie tatą i mamą
Nie nadaje się do przewodzenia ani rządzenia
Dogadza sobie wirtualnie w ukryciu
O przyroście naturalnym wstyd mówić w polskim życiu
Niby to z miłości do dziewczyny
Maskuje swoje zniewolenie
A rogi dostaje poza przyzwoleniem
Wybrakowane męskie dziecię z lękiem woła
Nigdy się nie ożenię
Dawniej mężczyźni w barze piwo pili
Kobiety w domu tarmosili
Żeby dzieci im rodziły
I mieliśmy przyrost doskonały
Nawet w Europie nas chwalili
Wtedy młodzieniec szarmancki był i zuchwały
Umiał oddawać dziewczynie pokłon doskonały
Ale szabli i konia nie oddawał niewieście
Umiał pomagać dzieci wychowywać
Być mężem godnym jej zalet
Jak trzeba było był rycerzem i poetą
Kobiety miały mężczyzn odważnych rycerzy
Każdy z nich cenił swój dar ojcostwa
Kobiety ceniły sobie dar macierzyństwa
Teraz zmartwione same zostają
Mówi jedna do drugiej
Chłopcy nam zniewieścieli nawet w pościeli
Musimy konie ujeżdżać pracować i utrzymywać rodziny
Wznieśmy głośne wołanie
Czas zacząć rycerzy wychowywanie