Relacja z uroczystości moich 80. urodzin

Podjąłem się zorganizowania uroczystości swoich urodzin na wysokim poziomie intelektualnym, religijnym, patriotycznym, rodzinnym i przyjacielskim, na chwałę Boga.
Grzechem jest życie obok Boga, obok rodziny i przyjaciół.

Pracowałem ponad pół roku nad swoją uroczystością urodzinową, aby 28 września 2024 roku osiągnąć i pokazać piękno i wartości uroczystości urodzinowych na moim przykładzie, na miarę inżyniera technologii budowy maszyn, płk. pożarnictwa, a przede wszystkim poety Bożych wartości. Już samo zaproszenie tak zaprojektowałem i zredagowałem, by było nadzwyczajne w treści i formie. Można je czytać zawsze na nowo i odkrywać w nim słowa o wielkim znaczeniu, ma ono świadczyć o mnie, o moim życiu i o niecodziennym wydarzeniu.

Zaproszenie otrzymali tylko najbliżsi przyjaciele starannie dobrani, tylko ci, którzy mają Boga w sercu, kochają Ojczyznę i mnie – Wojtusia, bo tak nazywają mnie ci, którzy mnie kochają, a ja staram się też odwdzięczać miłością.

Uroczystość rozpoczęła się Mszą św. o godzinie 12:00 w Świątyni Opatrzności Bożej – Votum Narodu, w której znajduje się Panteon Wielkich Polaków. Głównym celebransem był proboszcz tej świątyni Tadeusz Aleksandrowicz, a towarzyszyli mu księża wraz z księdzem Elia Callagarinim, z pochodzenia Włochem, moim przyjacielem. Oprawę Mszy św. przygotował organista tej świątyni Jacek Jackowski, a śpiewali: najznakomitszy bas Ryszard Morka i bas baryton Piotr Łapiński. W głównym ołtarzu unoszący się Zmartwychwstały Jezus Chrystus, w śpiewie i muzyce unosił uczestników Mszy św. z sobą do nieba.

Kto choć trochę oddał się Bożej Opatrzności, serce jego zaczęło drżeć i śpiewać na chwałę Bogu pieśni: „Ojcze z niebios” (Stanisława Moniuszki), „Być bliżej Ciebie chcę” (L. Mason) – śpiewał Piotr Łapiński, „Panis Angelicus” (C. Franck) – śpiewał Ryszard Morka…

Po Mszy św. wręczyłem na pamiątkę tej wyjątkowej uroczystości krzyżyki z drewna oliwnego z Ziemi Świętej, z certyfikatem, i moimi wierszami – modlitwami.

Powiedziałem wtedy:
Mój ulubiony cytat: „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem” – dwuwiersz pochodzący z wiersza Karola Balińskiego „Śpiewakowi Mohorta bratnie słowo” z 1856 roku.
Żyjemy w trudnych i bezbożnych czasach, w których próbuje się usuwać krzyż z przestrzeni publicznej i detronizować Najświętszą Matkę z tronu Królowej Polski. Miejmy odwagę wbrew temu światu, nazywać i rozpoznawać zło po imieniu.
Wszystko wskazuje na przyjście czasów może jeszcze straszniejszych niż te, których już ludzkość doznała.
Oby się nie stało, jak nasz wieszcz narodowy napisał w Reducie Ordona:

„Bóg wyrzekł słowo stań się, BÓG i zgiń wyrzecze,
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona obleją,
Jak Moskale redutę Ordona;
Karząc plemię zwycięzców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę”.

Jak mnie znacie, pozostawiam po sobie ślady człowieka Bożego, dla tego dziś na pamiątkę jubileuszu 80. urodzin daję Wam Krzyżyk z Ziemi Świętej z modlitwami napisanym przeze
mnie. Krzyżyki zostały poświęcone w tej świątyni przez proboszcza Tadeusza Aleksandrowicza. Mam nadzieję, że w chwilach nieszczęść, zwątpień lub z Bożego natchnienia weźmiecie ten krzyżyk w swoje dłonie. Niech Wam pomaga i chroni w życiu.
Bóg umarł na Krzyżu i zmartwychwstał, i żyje dla nas i z nami. Każda sekunda naszego życia jest w Jego rękach.

Zaufaj Bogu i oddaj mu wszystkie troski dnia codziennego. Odrzuć wszystko, co sprzeciwia się godności człowieka ochrzczonego, Bożego.
Trwajcie w Jezusie Chrystusie, życie jest w NIM.

Następnie ksiądz Elia Callegarin oprowadził i opowiedział o Świątyni Opatrzności Bożej – Votum Varodu, pokazał też gościom tablicę wdzięczności poświęconą Wojciechowi i Barbarze Przybyłowiczom w Alei Darczyńców.

Po tym duchowych przeżyciach goście udali się do Restauracji Wilanów, a tam witałem ich razem z małżonką Barbarą napisem:

SERDECZNIE WITAMY!
Jesteś dla nas częścią naszego życia, Bożym darem i prezentem.
Swoim przybyciem utwierdziłeś(-aś) nas, że kto ma Boga w sercu, z nami zawsze będzie.

Gdy goście wchodzili na salę restauracyjną ze sceną i z fortepianem, ujrzeli duże obrazy mistrzów malarstwa Jacka i Agaty Maślankiewiczów.
Jacek, mistrz operowania kolorami, swoją wyobraźnią prawie dosięga Marca Chagalla, natomiast Agata, żona Mistrza, specjalizuje się w malowaniu „gwiazdami” na firmamencie nieba i nad niebem jako jedyna w malarstwie. Gdy popatrzycie na obrazy, które oni przedstawiają, poczujcie, co rodzi się w Waszej duszy. Ci artyści to malarze duszy, bo sztuka pochodzi od Boga w harmonii artysty.

Każdy z gości otrzymał w podarunku jubileuszowym dwa tomiki poezji Wojciecha Przybyłowicza: „W służbie Bogu” i „Ile jesteś wart?” z dedykacją autora.

W tomiku: „W służbie Bogu” – Tolle, lege! Pomyśl o Bogu i o mnie. Autor.
W tomiku: „Ile jesteś wart?” – Ile czasu dziennie dajesz Bogu, tyle jesteś wart. Pamiętaj!

Gdy już wszyscy zasiedli przy okrągłych stolikach, po odśpiewaniu sto lat, tak przemówiłem do gości:
– Nie jeden raz w życiu zostałem postrzelony w ucho i nie tylko (aluzja do postrzelenia Donalda Trumpa).
Stoję przed Wami w 80. roku życia dzięki łasce Wszechmogącego Boga i dziękuję Bogu, że Wy tu jesteście.
Witamy Was z żoną wielkością miłości naszych serc. Kochamy Was. Dobrze, że jesteście z nami, że jesteśmy razem, bo tylko Ci dzisiaj tu są, którzy mają Boga w sercu, honor i ojczyznę.
Niech to spotkanie, ten mój jubileusz 80. urodzin będzie dziękczynieniem Bogu za moje dotychczasowe życie i mojej rodziny, i także za Wasze. Niech będzie patriotyczny i artystyczny, niech będzie sztuką, bo piękno naszego życia jest sztuką, do której potrzeba wiary.

Dla mnie kochać Boga i Polskę, to być antykomunistą, jak pisał Zbigniew Herbert.
Nie mam nic przeciwko tym, co należeli do PZPR, ale tylko wtedy, gdy przyczyniali się do budowania i rozwoju naszej ojczyzny i nie atakowali Boga i Jego Kościoła. Potępiam ich teraz, gdy nadal w wolnej Polsce stoją po stronie komunizmu i nadal obstają za lewackimi poczynaniami.

Mówi się, że uroczystość jest taka, jaki jest jubilat.
Byli z nami artyści medycyny, muzyki, śpiewu, aktorstwa, malarze, filozofowie, poeci, artyści życia i wiary, doktorzy nauk prawnych, a także biznesmani. Zebraliśmy z żoną trzy pokolenia, to znaczy, że potrafimy łączyć. Wiemy, że młodzi biegną szybciej, ale my starsi znamy drogę.
Nie mam wątpliwości, że zebrała nas Opatrzność Boża. Jak napisane jest w Biblii: „Wszystkie ścieżki ludzi schodzą się w domu Ojca”. Wszyscy razem staliśmy się domownikami Opatrzności Bożej, byliśmy na Mszy św. w Świątyni Opatrzności Bożej – Votum Narodu, w której mamy nasz narodowy panteon wielkich Polaków.
„W sanktuarium sięga się wyżej, niż sięga świat”, jak już pisałem w wierszu „Sanktuarium”.
Nie ma w życiu przypadków, są zesłane zdarzenia – to zdarza się raz na 80 lat i w tym samym gronie przyjaciół już się nie powtórzy.
Najznakomitsze uczty są wtedy, gdy ludzie dzielą się słowem, przyjaźnią, sympatią i miłością i nie powinno się unikać tematów nawet tych niebezpiecznych, bo przecież wiara jest świadectwem człowieka wobec społeczeństwa i wobec polityki.

Każdy z Was coś dobrego wniósł w moje życie, ale ja chcę się odwdzięczyć i wnieść w Wasze życie wartości wzbogacające i ukierunkowujące na wieczność. Niech to spotkanie wniesie wartości ponadczasowe w nas samych.
W wierszu: „Spotkanie”, pisałem: „Każde spotkanie to zesłane zdarzenie, jest łaską i darem, jest dobrem w zaraniu”.
Wzajemne ucztowanie, a zwłaszcza w rodzinie, a my zebrani ją tworzymy, powinno wpisać się w naszą pamięć i jak najdłużej w niej pozostać.
Miłość Boga każdemu człowiekowi pisze księgę, historię jego życia, każdy człowiek jest księgą życia dla drugiego człowieka.
Gośćmy się, radujmy się i rozkoszujmy tym wszystkim, co nam przygotowano. Zapewniam, że u nas na uczcie wina są dobre i prawdziwe. Niech i w Waszym życiu nie zabraknie wina i miłości.
Radujmy się swoją obecnością i bliskością, bo radość jest wielbieniem Boga.
Serdecznie dziękuję za Msze św. za mnie i moją rodzinę, które już się odbyły w Waszych kościołach z inwencji niektórych moich przyjaciół.
Jeśli pozostaniemy z żoną w Waszej pamięci, to proszę, zawsze wyrażajcie to ofiarowanymi za nas Mszami.
Wstańmy i oddajmy Bogu cześć i chwałę:

Chwała Twoja niech sięga
Nieskończoności mikroświata
Bezkresnych galaktyk
Czarnych dziur
Nieznanych świata pól
W głębiny myśli człowieka
Wszędzie jak nieograniczona potęga
Triumf Twój niech będzie
Poza wszelkim progiem
W podziemiu w piekle
W naturze i w ogniu
W powietrzu na ziemi i w wodzie
W każdym człowieku
I w każdym narodzie
Bywaj zawsze w Wiecznej Chwale
Bo jesteś pełnym pokoju i miłości Bogiem

Zapraszam na obiad… Po nim program będzie nam się lepiej układał.

Imprezę sfilmował i sfotografował fotograf z zamiłowania i animator kultury – Marcin Kielak (www.reiart.pl).

Dobrze przygotowane kaczki, indyki i różne przekąski, smakołyki i kucharskie sposobności cieszyły podniebienia gości. Dobre wina i desery pobudzały gości do spacerów do strefy barowej.

Gości w odpowiednio dobranych grupach przy dziesięcioosobowych stolikach przedstawiłem każdego z osobna, by każdy czuł się doceniony i zauważony. Uwydatniłem osiągnięcia i walory osobiste każdego z gości.

Na dużym ekranie telewizora wyświetliłem życzenia dla mnie i moich gości od mojego syna Karola, przekazane w formie wideo. Ładnie sformułowane i z klasą dyplomaty powiedziane. Syn nie mógł przybyć, ponieważ w tym czasie zajmował się bardzo ważnymi sprawami międzynarodowymi, których nie mógł odłożyć na później.

Przyjaciele Wojtusia stanowią elitarną grupę społeczną, wśród nich są: profesorowie medycyny, muzyki, filozofii, wielcy artyści śpiewu, aktorstwa, malarze, ludzie nauki, doktorzy nauk prawnych, polityki i życia społecznego. Był też szanowany reżyser, dziennikarz telewizyjny z Poznania – Tadeusz Litowczenko, zagraniczni biznesmani z Florydy i Anglii. Wśród gości był także generał Stanisław Z. z małżonką. Byli animatorzy polskiej kultury ze Szwajcarii, Austrii, Irlandii i Hiszpanii. Czarująca pięknem Elżbieta Święcka – tłumaczka moich wierszy na hiszpański.
Była najbliższa rodzina z moim bratem Rochem na czele. Wśród niej Daria i Hubert Szymańcy, Julia i Łukasz Sikorscy z synami Antosiem i Aleksandrem, Monika i Maciej Jackowscy z córką Oliwią, Magda i Dariusz Janoscy z synem Jakubem i córką Zosią (z Irandii). Wymienię jeszcze z rodziny lekarzy: Waldemara i Jadwigę Przybyłowiczów, Jarosława Króla i Małgosię, koleżankę prof. wirusologii Małgorzatę Polz-Dacewicz, prof. Lucynę Wiśniewską-Rutkowską, prof. Krzysztofa Bieleckiego z żoną Ewą, dr Bożenę Pochodyłę-Kamińską z mężem, przyjaciółkę rodziny Elżbietę Zubik z synem Sebastianem.
Dużą radość sprawili mi krewni Halina i Marek Brysiowie, wspaniali przyjaciele z Krakowa Kasia i Zenon Szymeczko, przyjaciółki z Sardynii Dorota i Marzena…
Dalej musiałbym wymienić ok. 100 osób. Wybaczcie mi, mam nadzieję, że znajdziecie się w albumie upamiętniającym wydarzenie.
Wśród zaproszonych gości byli śpiewający artyści, którzy są moimi wyjątkowymi przyjaciółmi, którzy z pragnienia serca chcieli śpiewać dla mnie i moich gości. Wśród nich uroczystość zaszczyciła wraz ze swoim mężem Gaborem Reczeniedi i córeczką Irmą pierwsza dama palestry sopranowej polskiej sceny operowej i teatralnej prof. Justyna Reczeniedi, która odsłoniła kurtynę artyzmu tego wyjątkowego i niezwykłego koncertu.

Artystka wyszła na scenę w przepięknej złotej sukni i zaśpiewała całą gamą koloratury sopranu czardasza Kalmana z operetki „Księżniczka czardasza”:

„Gdyby jeszcze raz
Wrócił piękny czas,
Gdyby zbudził w sercach złych ludzi
Czar modnego walca „François”…

W pamięci przywołałem moje piękne bale, walce, tanga, polki i kubański taniec cha-cha. Wtedy na tańcach królowało piękno i kultura.
Następnie artystka zaśpiewała arię Musetty z opery „Cyganeria” Pucciniego oraz pieśń „Życzenie” Fryderyka Chopina.
Goście zostali wprowadzeni w wysoką klasę „złotego” śpiewu.

Napięcie artyzmu wielkiej sztuki wzrastało, gdy Arkadiusz Głogowski zapowiedział swoją żonę Kingę Głogowską, aktorkę i śpiewaczkę operową i musicalową. Kinga specjalnie wybrała dla mnie „Habanerę” z opery „Carmen” Georges’a Bizeta i popisową arię Dalili
– „Amor! Viens aider ma faiblesse” z opery „Samson i Dalila”.
Wszyscy wstrzymali oddech, gdy ją ujrzeli na scenie w pięknej, artystycznej, wieczorowej sukni. Po pierwszych taktach było widać, że jakby uduchowiona śpiewem wychodzi poza siebie, poza swój mezzosopran. Zaśpiewała tak pięknie, że serca słuchaczy zaczęły kołatać w wyniku odbieranych wrażeń. Ja sam ogarnięty śpiewem i zauroczony pięknem jej głosu i wykonania zostałem wprowadzony w czas, w którym Pan Bóg daje odczuć swoje piękno i moc.
Kinga jest artystką wysokich lotów i wyjątkową kobietą, jest duszą kwiatów, boginią z anielskim wcieleniem śpiewu.

Państwo Kinga i Arkadiusz Głogowscy posiadają dar przekazywania pięknego śpiewu. Jak para orłów w majestatycznym locie unieśli marzenia gości ku niebu.
Arkadiusz Głogowski – śpiewający aktor, reżyser, manager, patriota i katolik, człowiek z klasą i sercem – czuwał nad artystyczną oprawą uroczystości, wiązał wszystkie jej wątki w piękny spektakl, jakiego jeszcze nie było i nie będzie.
Gdy zaśpiewał: „Całuję twoją dłoń madame” powiało klasą i artyzmem wiecznie żywym, tak mocno, że uwidocznił się nam świat romantycznych dżentelmenów i pań z klasą, którzy przybyli na mą uroczystość. Goście nie wytrzymali, z łatwością poderwał ich do pięknego tanga Waldek Przybyłowicz.

 

Każdy z gości starał się coś dodać do życzeń dla jubilata, a ja nieustanie czuwałem i byłem w każdym miejscu i czasie, aby razem z Arkadiuszem i Kingą utrzymywać gości w euforii zachwytu i radości.

Pięknie weszła ze swoimi życzeniami dla mnie pani Teresa Spychalska.
Tereniu, jestem Ci wdzięczny, zapisałaś się w mojej pamięci na zawsze.

Atmosfera niecodziennego wieczoru wpisywała się gościom w pamięć i serca z każdą chwilą. Nadchodził kulminacyjny czas wieczoru. Ja wiedziałem, że za moment wyjdzie na scenę najwspanialszy polski bas, mój przyjaciel…
I oto dostojnie wszedł na scenę elegancki jak zawsze Ryszard Morka. Złożył mi serdeczne życzenia, zatopiliśmy się w silnym uścisku. Czuliśmy między sobą bratnie dusze, wspólnotę serc i Bożego Ducha.

Najznakomitsze teatry operowe Europy ubiegały się o bas obdarzony talentem Ryszarda Morki, śpiewaka, któremu zawsze na stojąco wiwatowano tam, gdzie śpiewał. Bez przesady można o nim powiedzieć, że jest artystą, którego dał nam Bóg, aby ukoić ludzkie serca i objąć nas miłością w śpiewie.
Gdy Ryszard zaczął śpiewać: „Idę sam”, wzruszenie odpłynęło w moje życie, w mojego ducha i duszę.

„Cóż mi jeszcze niesie życie moje?
Nie żałuję utraconych lat.
Pragnę tylko ciszy i spokoju,
Niech beze mnie naprzód stąpa świat.
Niech beze mnie naprzód stąpa świat”.

Podobnie jak ja goście byli w euforii serca i duszy.

Nastąpiła cisza w sali, gdy Ryszard mówił, że specjalnie dla mnie zaśpiewa arię „Missisipi” – najpiękniejszą i najtrudniejszą, wyłącznie dla super utalentowanych basów, których na świecie jest niewielu.
Mówił tak serdecznie, od serca, jak przyjaciel do przyjaciela: – Wojtuś, to dla Ciebie specjalnie trenowałem na dzisiejszy wieczór, abyś zapamiętał i aby Ci został na zawsze w sercu i duszy mój śpiew, a w tej arii moje serce.
Gdy artysta przyjął odpowiednią postawę, już serce czekało na wielkie wydarzenie, jakiego jeszcze nie otrzymałem w swoim życiu.

Artysta jakby natchnienie otrzymał z nieba, jego śpiew ogarnął dusze, serca i ciała wszystkich. Wszyscy zostali uniesieni w nieznany świat, który już przeminął. Gdy artysta swój śpiew wprowadził w ciszę, wszyscy nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli, nadal trwali w ekstazie śpiewu. Wtedy odczułem, że Pan Bóg lubi do ludzi przemawiać śpiewem i muzyką. 

Wielu nigdy wcześniej nie miało sposobności usłyszeć tej arii, dlatego ona, jak opowiadali mi potem, już zawsze będzie im śpiewać w sercu.
Ze wzruszonym sercem powiedziałem:
– Ryszardzie, artysto Pana Boga, Twój śpiew pozostanie w mojej i naszej pamięci na zawsze, a aniołowie w niebie nadal trwają w słuchaniu i może sprawią, że tam w niebie będzie nadal czekał na nas. Ty zaś żyj nam długo i szczęśliwie i nadal śpiewaj Bogu na chwałę, a ludziom ku radości serc. 

Prof. Krzysztof Bielecki, światowej renomy chirurg i dobry śpiewak – amator, długo szukał słów zachwytu, aż wreszcie powiedział: – Jego mistrzostwo jest ponad wszystko, co można w śpiewie usłyszeć, dla Ciebie, Wojtuś, zaśpiewam śląską piosenkę „Starzyk”. Zaśpiewał wirtuozowsko, a akompaniowała mu Kinga Głogowska, artystka wielu talentów.

Potem jakby z natchnienia rozpoczęła się rozmowa dwóch mistrzów – Krzysztofa Bieleckiego i Ryszarda Morki. Będąc gospodarzem, dałem im swobodę wypowiedzi.
Dali wszystkim pouczającą, mądrą lekcję o Bożych wartościach w życiu, o które trzeba walczyć.

Bardzo chciałem, aby wszyscy zaśpiewali cudownie łączącą ludzi piosenkę „Jesteśmy jedno”. Spełnił moje życzenie Arkadiusz Głogowski, który zaintonował, a wszyscy goście podali sobie ręce i w kręgu miłości zaśpiewaliśmy Panu Bogu:

„Abyśmy byli jedno, podajmy sobie ręce.
Abyśmy byli razem i jedno mieli serce.
Dzielmy się chlebem, dzielmy się niebem:
Niech się odmieni, niech się odmieni
Oblicze ziemi, tej ziemi.

Śpiewając wszyscy razem, w euforii unieśliśmy ducha ku niebu, stanowiliśmy wspólne serce na chwałę Boga, Władcy nieba i ziemi. Śpiewając, wskazaliśmy niebo, cel naszego życia.

Powiem szczerze, bardzo chciałem, aby moja uroczystość odbyła się na Chwałę Boga i tak było, jak chciałem.
Goście czuli i bawili się znakomicie, łączyła ich symfonia wzajemności Boga i człowieka, zawiązywali między sobą przyjaźnie, których łącznikiem zostaliśmy razem z żoną.

Każdy chciał, aby uroczystość trwała bez końca. Jakby siłą potrzeby serca, zachowania tego niezwykłego piękna odczuć i wrażeń w pamięci, goście prosili o sesję zdjęciową. Każdy chciał się uwiecznić z jubilatem i z innymi gośćmi.

Rozpoczęła się sesja fotograficzna na tle wyjątkowych obrazów malarzy, moich przyjaciół Agaty i Jacka Maślankiewiczów.

W tym miejscu dziękujemy Wam, drodzy i kochani goście, razem z małżonką z głębi naszych serc za udział w naszej uroczystości. To WY upiększyliście i wzbogaciliście nasze życie o nowe Boże wartości. My zaś mamy nadzieję, że pozostaniemy w Waszych serca i Waszej pamięci, a rok 2024 – rok 80. urodzin Wojciecha Przybyłowicza wpisze się na trwałe w Wasze serca i umysły. Ja zaś proszę, zaglądajcie na moją stronę internetową chociaż raz w roku: www.przybylowiczwojciech.pl. Dopowiem, że moją poezję czyta już ok. 80 tys. wspaniałych ludzi.

Już niebawem będę miał przyjemność i radość przedstawić Państwu wybrane fotografie z uroczystości moich 80. urodzin, chwile niepowtarzalnego czasu zapisanego w naszych sercach w specjalnie wydanym albumie.

Wojciech Przybyłowicz