Człowiek nie ma innej drogi do człowieczeństwa, jak tylko przez rodzinę.
JAN PAWEŁ II
Łzami każdą naszą ranę smarowała
Sercem tuliła każdy ból i upokorzenie
Wzrokiem ważyła każde najmniejsze zakłopotanie
Oczy zamieniała w tęskniące rany
W każdym warkocie motorów rannych nas widziała
Każde skrzypnięcie drzwi ubierała w radość
Na kolanach wyprosiła każdy nasz powrót
Uczyła zaglądać w piękno schowane za zorzą poranną
Uczyła godzić się ze słońcem które zachodzi
Nadawać życiu sens człowieczeństwa
Zachęcała jak być chwałą dla ludzi i dumą dla Boga
Jak okazywać słabszym i biedniejszym wyrozumienie
Dzielić się z potrzebującymi nie tylko chlebem ale i manną
Uczyła jak sercem wiedzę i prawdę zamieniać na dobro
Wszczepiła w nas głód poznawania świata
Pokonywania nieznanych dróg
Dzięki Niej świat stał się dla nas za mały
I nie ciężki jest nam każdy trud
Wychowywała uczyła dobrych cnot
Potrzebnych Ojczyźnie w strasznych czasach sierpa i młota
O których mówiła, ze system wyrzucający Boga
Przeminie za jej życia że pozostanie po nim tylko trupów ślad
Wtedy krzyżyk zaszywała nam w klapie marynarki
Abyśmy czuli że jest z nami ukryty Bóg
Pamiętamy ją w lasce rabarbaru z cukrem
W kromce chleba namoczonej w mleku i cukrem posypanej
W smakowitej kromce chleba ze smalcem
Klęczącą w gorącym różańcu
Którym wymodliła nam życie od poczęcia
I w pierwszym z nią wykonanym tańcu
Do dziś patrzymy na świat jej oczyma
Duszą i sercem wypełnionym miłością
I wierzymy że spotkamy się tam w ogrodzie
Wśród jej wymarzonych kwiatów
Tam za najjaśniejszą bramą wieczności
Którą Ona już dla nas powoli otwiera
Kluczem który w różańcu trzyma