Niejeden z nas ma bliskich, którzy boją się być blisko.
Dzieci kocha się takie, jakie się ma, a nie takie, jakie chciałoby się mieć.
W rodzicach zakodowany jest podstawowy obowiązek wszczepienia niepodważalnych
wartości ewangelii, swoim dzieciom.
Rodzice dźwigają swój własny krzyż i razem z dziećmi niosą ich krzyże.
Zamykają stalowe drzwi
Aby nie słyszeć rodziców wołania
Wolą być samotni wyobcowani aby nie zagracać
Własnego sumienia wspomnieniami
Boją się z nimi spotkania
By ich wybaczeniem nie roztrzaskali
Zmieniają samochody niepostrzeżenie
Jak czas ich zmienia
W odchodzące modele które przechodzą
na szrot zapomnienia
Jak puszkę po Coca Coli
Która była bez korzenia
Ulegają złudzeniom że uciekną
Od Miłości rodziców od której się nie ucieknie
Jak od powietrza które ma się gratis
Dla nich ważne jest że jesteś a nieważne gdzie
Nawet to że nie chcesz ich mieć
Też nie ma znaczenia
Nie miałeś wpływu na swoje narodzenie
I nie masz wpływu na tej miłości istnienie
Kiedyś zrozumiesz że nikt
Cię tak mocno nie zrani
Jak osoba którą kochasz
Wtedy znajdziesz
Dla niej swoje wybaczenie
Głębsze niż przepaść przy grani
Jak bardzo może zranić osoba kochana
I gdzie jest granica miłości
Przekraczanie granic
Potrzebuje odwagi i otwarcia serca
Aby lodowatą przestrzeń
Wypełnić miłością